Autor |
Wiadomość |
danielinho |
Wysłany: Pon 20:14, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ale nie chodziło mi w tym temacie, Piś |
|
|
Niut@ |
Wysłany: Nie 13:57, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
Nie znajdziesz szczerszej osoby od Juli! |
|
|
Nudna Stara Pierdziocha |
Wysłany: Sob 14:22, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
przeciez tu nie ma tematu.
no i chcialam powiedziec:
KOCHAM BEATLESÓW!!!
no. |
|
|
danielinho |
Wysłany: Sob 13:54, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
Przepraszam, ale pewien user tego forum mnie wkurza. Osoba ta wie, że o niej mówię. Tylko ostrzegam: jeden post nie na temat i warn |
|
|
Niut@ |
Wysłany: Pią 17:05, 14 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ych... |
|
|
danielinho |
Wysłany: Czw 17:10, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ej, ej, ej. Bo ty nie wiesz co to za opowiadanie. Nigdy w życiu bym tego tu nie dał. To na inne forum, i to nie takie zwykłe opowiadanie, tylko opis z gry |
|
|
Nudna Stara Pierdziocha |
Wysłany: Czw 17:07, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
a. czemu tak nagle dostales bilet?
b. gdzie jest fabula?
c. bledy stylistyczne
d. nudne wydarzenia
nie podoba mi sie strasznie. |
|
|
Niut@ |
Wysłany: Czw 16:09, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
Dziędobry, jestem Kur Waldemar |
|
|
danielinho |
Wysłany: Śro 19:30, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
Aha, job twoju mać to kurwa twoja mać
Przepraszam pani admin |
|
|
Erzfeind |
Wysłany: Śro 15:59, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
Śliczne... |
|
|
Niut@ |
Wysłany: Śro 15:40, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
Boskie |
|
|
danielinho |
Wysłany: Śro 13:54, 12 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ładne? ;>
Pociągiem po sławę – odcinek nr 1
Był kolejny ciepły, letni wieczór gdy wchodziłem do siedziby PZPN’u na Miodowej. W końcu zrobiłem licencję trenerską a jako, że pracowałem tutaj kiedyś, przyszedłem z prośbą o pomoc. Zobaczyłem drzwi gabinetu, gdy podszedłem bliżej, otworzyły się. Ze środka wyszła atrakcyjna sekretarka. Wszedłem do środka. Mój dawny znajomy, siedział za biurkiem.
- Puk-puk. Witaj!
- Daniel?! Co ty tu robisz?
- Mam małą prośbę. Jak już pewnie wiesz, udało mi się „wyrobić” tą licencję. Załatwił byś jakiś staż, inaczej nigdzie mnie nie przyjmą.
- Dobrze trafiłeś. Akurat przyszedł do nas list z zaproszeniem dla kilku wybranych trenerów na staż do Majorki. Może uda się cię gdzieś wepchnąć. Przyjedź jutro na Okęcie. Dam dostaniesz bilet.
- Dzięki. Oto mi chodziło. Do zobaczenia. – Odszedłem i rzuciłem na koniec.
Następnego dnia, zgodnie z poleceniem pojechałem na warszawskie lotnisko. Przy budce z colą, zobaczyłem starszego pana z brzuszkiem, nerwowo rozglądającego się. Podszedłem w jego stronę.
- O to pan, proszę to jest bilet. Miłego lotu! – dał mi bilet wyraźnie roztargniony. Nie zdążyłem go nawet spytać skąd wie, że o mnie chodzi gdyż po chwili wypadło mu z ręki zdjęcie. Moje zdjęcie jeszcze z czasów mej pracy w PZPN’ie. Z biletem w ręku, udałem się w kierunku wskazanym przez porządkowego. Zobaczyłem rozmawiających Artura Płatka oraz Ryszarda Kuźmę. Domyśliłem się, że to pewnie z właśnie nimi udam się na staż. Podałem bilet kontrolerowi, który skierował mnie do bramki numer 6. Po krótkiej drodze znalazłem się w samolocie. W środku nie było żadnej znajomej twarzy.
„Pewnie lecą innym samolotem” pomyślałem i zasnąłem.
Samolot wylądował. Wyszedłem na zewnątrz, było strasznie zimno. Podszedł do mnie facet noszący torby.
- Do you speak English? – zapytałem. Gość odkrzyknął coś w niezrozumiałym dla mnie języku i ruchem ręki nakazał mi iść za sobą. Coś mi się nie zgadzało, gdy nagle zobaczyłem tablicę z jednym zdaniem wypisanym w różnych językach. Obok polskiej flagi zobaczyłem napis: „Witamy w Rosji!”. Zrozumiałem gdzie jestem. Wyszedłem z lotniska i zobaczyłem jakiegoś Rosjanina. Podszedłem do niego z myślą, że mi pomoże.
- Do you speak English? – zapytałem po raz drugi tego dnia.
- Job twoju mać! – usłyszałem tylko a, ponieważ akurat wiedziałem co to znaczy nie dałem za wygraną.
- Nie pieprz głupot, jest tu gdzieś blisko jakieś miasto? – zapytałem. Ruski jakby zrozumiał co mówie.
- Vladikavkaz, nie daleko stąd.
- Mówisz o Władykaukazie? A nie masz ochoty trochę zarobić? – wyciągnąłem z kieszeni portfel i dałem mu dwie „dychy”.
- A teraz, prowadź! – rozkazałem i ruszyliśmy na zachód. Po 3-4 kilometrowym spacerze, dotarliśmy na dworzec w jakimś małym, malowniczym miasteczku. Kupiłem wskazany bilet i weszliśmy do pociągu. Zobaczyłem nowo poznanego przewodnika, wyciągającego jakąś butelkę z reklamówki.
- Łyknim? – zapytał i zobaczyłem, że zawartością butelki wcale nie jest woda.
- Z przyjemnością. – odparłem biorąc od niego butelkę. Po godzinie jazdy wyraźnie doprowadzeni do stanu zamroczenia poprzez wypicie nadmiaru alkoholu, zauważyliśmy, że pociąg zatrzymał się.
- Job twoju mać, trza wysiadać. – powiedział Andryi, gdyż tak nazywał się mój do picia mocnego alkoholu ze spirytusu i wody, wychodząc. Po opuszczeniu pociągu, oślepił mnie śnieg. „Gdzież on mnie wywiózł?” pomyślałem i szybko pobiegłem do „Toi-Toia” wydalić przez usta zawartość żołądka. Andryi zakomunikował mi, że aby dostać się do miasta musimy przejść jeszcze kawałek. Ruszyliśmy w drogę. Zmęczony samym śniegiem i wódką w końcu nie wytrzymałem.
- Gdzie ten pieprzony Władykaukaz?! – wykrzyknąłem opierając się o jakiś słup. Andryi odepchnął mnie i zaczął „odśnieżać” tablicę.
- Vladikavkaz... |
|
|
Niut@ |
Wysłany: Sob 21:14, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
No nieżle. A jaki miał opis i podejście? |
|
|
danielinho |
Wysłany: Sob 18:59, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
Marcin dostał drugiego warna za opis i podejście. |
|
|
danielinho |
Wysłany: Sob 18:29, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
Uwaga, uwaga!
Marcin został przyłapany na obrażaniu userów. W związku z tym zostaje ukarany warnem +1 oraz nie jest już moderatorem.
Dziękuję. |
|
|